I aby dzień święty święcić… ;)

21. grudnia przypada Dzień Orgazmu – chyba jedno z najbardziej przyjemnych „świąt”, jakie można obchodzić 😊 Jego celem jest m.in. rozładowanie napięcia seksualnego, odprężenie ciała i umysłu oraz redukcja stresu, choć pod kątem ewolucji miał on przede wszystkim służyć sukcesowi reprodukcyjnemu. Warto też zapamiętać, że orgazm ≠ wytrysk!
Z różnych badań oraz teorii możemy wnioskować, że doświadczanie orgazmu może się zmieniać na przestrzeni lat i dotyczy to każdej tożsamości płciowej oraz orientacji. Jego odczuwanie może zależeć od wieku, nastroju, przeżywanych w danym momencie emocji, pewności siebie, poczucia własnej wartości czy poziomu rozwoju własnej seksualności, na którym się właśnie znajdujemy. Inny orgazm możemy odczuwać podczas soloseksu, a inny podczas seksu partnerskiego. Często różnice w orgazmach wynikają ze sposobu stymulacji, momentu cyklu, atmosfery lub nawet pory dnia.
Większość osób osiąga orgazmy poprzez stymulację genitalną, jednak niektórzy potrafią też doświadczać go podczas stymulacji sutków lub nawet bez jakiejkolwiek fizycznej stymulacji – wszystko przeżywając w głowie (co nie znaczy, że nie odczuwają fizycznie orgazmu). Dróg do satysfakcji jest wiele. Co ciekawe, nawet osoby z porażeniem części ciała są w stanie odczuwać rozkosz. W takiej sytuacji rolę „orgazmicznych punktów” przejmują inne części ciała, np. uszy, kark czy ramiona.
Pamiętajmy tez, że osiąganie orgazmu nie jest obowiązkowe. Nie nakładaj na siebie presji, bo to zadziała zupełnie odwrotnie do oczekiwanych efektów. Co ważne – orgazmu można się nauczyć. Jeśli go teraz nie doświadczasz nie znaczy to, że będzie tak zawsze. Warto poświęcić czas na poznanie swojego ciała i znalezienie takich rodzajów stymulacji, które Ci odpowiadają. W końcu orgazm to ma być przyjemność 😊