Digiseksualność – czym właściwie jest? #pigułkawiedzy

Digiseksualność jest dość nowym pojęciem. Na razie nie do końca wiadomo, czym dokładnie jest – najczęściej mówi się o niej jako o nowym rodzaju orientacji seksualnej lub preferencji. Ogólnie mówiąc – jest to wykorzystanie technologii do realizowania potrzeb seksualnych. Zaliczymy do nich zarówno zabawki erotyczne (np. te do zdalnego sterowania), lalki jak i coraz popularniejszy VR.
Rozróżniamy obecnie dwie fale digiseksualności:
1 fala zakłada, że technologia ułatwia kontakt międzyludzki, a do seksu potrzebna jest druga osoba (nawet aktor/ka porno która występuje w filmie). W tej fali zauważamy bardziej zaawansowane technicznie rozwiązania, które już były (telerozmowy zamiast telefonicznych; filmy porno zamiast gazet; tinder zamiast anonsów w gazecie).
2 fala mówi o tym, że obecność innego człowieka nie jest konieczna do przeżycia seksualnego. Celem zanurzenie w przeżyciu seksualnym oraz możliwość wykreowania świata, dowolnej sceny seksualnej na własne potrzeby. Właśnie do tej fali zaliczamy korzystanie z VR, lalek czy robotów seksualnych.
Digiseksualność ma zarówno wiele zalet, jak i wad. Do zalet możemy zaliczyć przede wszystkim urozmaicenie seksu dzięki nowym technologiom, umożliwienie seksu na odległość niezależnie od dzielących ludzi kilometrów, możliwość korzystania z digitechnologii przez osoby z niepełnosprawnościami, możliwość doświadczania własnej seksualności z naciskiem na własne ego, przyjemność, „robimy to, co chcemy i czego potrzebujemy” czy możliwość realizowania potrzeb, które nie są akceptowalne społecznie.
Do zagrożeń płynących z digiseksualności na pewno możemy zaliczyć zanikanie umiejętności komunikacji, zanik bliskości, w tym także bliskości emocjonalnej, zanik umiejętności tworzenia relacji – digiseksualność nie zapewnia nam tego, co inna osoba obok, widzimy relację jako „problem”, „utrudnienie” czy niepotrzebny dodatek do życia. Pojawia się też ryzyko spłaszczenia funkcji relacji.
Warto zwrócić uwagę na zjawisko digiseksualności i tego, co ze sobą niesie – minione miesiące pokazały nam, jak trudne może być realizowanie własnych potrzeb seksualnych, kiedy nie możemy zobaczyć się z partnerką_em, jesteśmy zestresowani i zamknięci w domu. Niezwykle ważne też jest to, że jest dostępna dla wszystkich, także osób z niepełnosprawnościami czy „nietypowymi” preferencjami – dzięki cyfryzacji mogą one się realizować seksualnie, gdy wcześniej nie było to możliwe.
Cyfryzacja seksualności może przynieść naprawdę sporo korzyści. Jednak tak jak wszystko – trzeba jej używać odpowiednio, z umiarem i właściwą edukacją, zawierającą elementy bezpieczeństwa użytkowania i przedstawienia zysków i strat.
A może według Was digiseksualność jest jeszcze czymś innym? Może mieliście już z nią styczność? Dajcie znać w komentarzu 🙂
Ten post należy do cyklu #pigułkawiedzy – krótkich, ale treściwych wpisów, których zadaniem jest przybliżenie opisywanego zjawiska tak, aby łatwo zapadły w pamięć. Znajdziecie je również na moim instagramie.